Bluszcz
Zobaczyła go kątem oka, w ucieczce przed lustrami, które tego dnia zaczęto montować na hali supermarketu. Pojawiały się niemal wszędzie i jej stara, skurczona sylwetka nagle się rozmnożyła. Jedynym miejscem, w którym mogła uniknąć tego przykrego widoku, było stoisko kwiatowe.
Zobaczyła go kątem oka. Tkwił na najniższej półce, a niektóre z jego liści wydawały się pożółkłe i rachityczne. Stabilniej podparła się laską i pochyliła głowę – niewielkich rozmiarów bluszcz najwyraźniej usychał.
– Biedaku – wymamrotała, sięgając po doniczkę, którą następnie z ostrożnością wstawiła do sklepowego wózka.