
Billie
Anna Gavalda milczała literacko przez 5 lat. Zapewne część czasu poświęciła na odpoczynek, bo jest dosyć płodną autorką, z sześcioma książkowymi wydaniami swych utworów, przetłumaczonymi na 42 języki, które sprzedały się w ponad 8 milionach egzemplarzy. Informacja o premierze jej nowej książki ucieszyła mnie bardzo. Od czasu gdy ładnych parę lat temu pod choinką znalazłem jej debiutancki tomik opowiadań Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał, stała się jedną z moich ulubionych pisarek. Poczułem też jednak lekki niepokój. Gavalda pisze świetnie, ale jej talent ma swoje lepsze i gorsze okresy. Mniej więcej co druga jej powieść jest pozytywnie przeciętna (za wyjątkiem Pocieszenia, którego nie byłem w stanie strawić przy trzech podejściach). Ostatnia, przetłumaczona na polski, w zasadzie nowela a nie powieść, Ostatni raz, była całkiem udana, więc moja obawa co do Billie nie była bezzasadna.