Opowieść o życiu Marii Skłodowskiej-Curie, spisana przez jej młodszą córkę, Ewę, to fascynująca i czarująca lektura. Niecodzienne losy tej książki, prawdziwa akrobatyka, jakiej dokonał wydawca najnowszej edycji i jej tłumaczka. Skoro tak bardzo starano się, by kolejne wydanie było jak najbliższe francuskiemu oryginałowi, to musi w w tej książce być coś niezwykłego.
Zaskakujące jest to, jak szczegółowo i wiarygodnie opisana jest Polska końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku. Nie tylko Warszawa, ale też Polska wiejska, małomiasteczkowa i wielkopańska. Jakbyśmy czytali którąś z powieści Gabrieli Zapolskiej, Prusa czy Orzeszkową, której miłośniczką była Maria. Polska, której Ewa Curie, bardziej jednak Francuzka niż Polka, nie mogła znać inaczej niż z opowieści mamy, polskich krewnych lub z lektur tychże książek właśnie.
Przede wszystkim jednak ujmuje delikatność, z jaką Ewa Curie pisze o swojej matce. Czułość, miłość, szacunek, wielkie przywiązanie, ale także ogromna tęsknota za kimś, kto już na zawsze odszedł. Przy tym narracja pozostaje niemal cały czas bezosobowa, prawie nie da się odczuć, że opowieść tę snuje ktoś tak bliski bohaterce. Kilkakrotnie tylko autorka przypomina czytelnikom, że ta uczona kobieta to jej matka. Jakby podczas jednej z wielu rozmów o niej, które zapewne miały miejsce po jej niespodziewanej śmierci, na te krótkie chwile uczucia brały górę nad profesjonalizmem.
Maria Skłodowska-Curie, jaką poznajemy dzięki Ewie, to postać wyjątkowa, niemal święta, choć od religii była daleka, tak samo jak i od doskonałości. Tej ostatniej nie brakowało jej w życiu zawodowym i naukowym. Biorąc pod uwagę warunki, w jakich przyszło jej prowadzić badania zakończone tak spektakularnymi odkryciami, łatwo dojść do wniosku, że była geniuszem precyzji. Całą sobą zaangażowana w pracę, potrafiła jednak zainteresować się także czymś innym, znaleźć czas dla rodziny i bliskich, stworzyć nietypowe, ale ciepłe i przyjazne ognisko domowe.
Była osobą aż nazbyt skromną i nieśmiałą. Bardzo empatyczną, wrażliwą na potrzeby innych i szalenie pomysłową, odważną, czemu wyraz dała wyjeżdżając na studia do obcego kraju. Pełną idei, ciekawości świata i zaskakującego hartu ducha, prawdziwą humanistką. Kobieta nowoczesna, wyprzedzająca nie tylko swoją epokę, ale pod wieloma względami także obecne czasy. Przy całej tej wielkości i karierze, jaką w końcu chcąc nie chcąc osiągnęła, co jednak było ledwie cząstką tego, na co zasługiwała, pozostała też zwykłym człowiekiem, mającym marzenia, kochającym, cierpiącym i tęskniącym.
Trzeba przyjąć niestety tę ewentualność, że jest to portret nie do końca obiektywny, zniekształcony, podkoloryzowany przez relacje łączące autorkę i bohaterkę. Jadnak nawet w takim wypadku Maria Skłodowska-Curie wciąż jest wielkim, ponadprzeciętnym człowiekiem, kimś godnym podziwu i szacunku. Moją idolką, przyjaciółką Marysią, jak chciałoby się o niej myśleć po lekturze tej książki.
WAB, 2021
Agnieszka Dybowska mówi :
Mam zamiar kupić jakąś książkę o Marii Curie Skłodowskiej, także ta recenzja będzie przydatna przy wyborze.
Oczytany Facet mówi :
Naprawdę warto. Odradzam natomiast książkę Iwony Kienzler.
Terok mówi :
Półka dużą literą, proszę poprawić ,a książka genialna ,czytałam pierwsze wydanie i dzięki temu zostałam lekarzem
Terok mówi :
Polka,Polka