Pierwsze co dosłownie uwiera podczas lektury Zona Verde, to fakt iż Paul Theroux, uważający siebie za podróżnika z krwi i kości, skrycie gardzącego turystami, co można wyczytać między wierszami, jest tak naprawdę jednym z nich. Jego pobyt w Afryce ograniczył się do noclegów w eleganckich i ekskluzywnych hotelach, wycieczek do dzielnic nędzy, i raz czy dwa kontrolowanych, ustawianych wizyt w buszu. Jest to tym bardziej przykre, że autor otwarcie krytykuje tego typu turystykę, zwłaszcza podglądanie afrykańskich nędzarzy. Czytając dalej, trafiamy na kolejną sprzeczność w tym co Theroux pisze, a tym co faktycznie robi. W Nambii, gdzie pisarz udzielił kilku prelekcji oraz wykładów w szkołach i na uniwersytetach wyjaśniał młodym słuchaczom różnice pomiędzy literaturą piękną a literaturą faktu, i dla czego większą wartość ma ta druga, czyli prawdziwa, nie wymyślona historia, przedstawiająca realne fakty. Tymczasem niemal w każdym rozdziale pojawiają się drobne „omyłki”, a to słowa których Karen Blixen nie napisała w „Pożegnaniu z Afryką”, inne miejsce i kraj urodzenia wspomnianej osobistości, czy też inny patron świątyni. Fakty nie mające większego wpływu na potencjalne efekty poznawcze, wynikające z lektury Ostatniego pociągu, ale doskwierają jak kamyk w bucie. Niektóre z tych potknięć nie są jednak wcale takimi drobiazgami. Wspominając na przykład o bitwie pod Cuito Cuanavale autor pisze iż miała ona miejsce w 1994 roku, a w przypisie wyjaśniono iż w rzeczywistości miała ona miejsce w latach 1987-1988, i nie przyniosła ponad 50 tysięcy ofiar, jak twierdzi Paul, a nieco ponad 5 tysięcy. Tego typu błędy nie powinny pojawić się w książce reporterskiej, a ich obecność podważa wiarygodność Therouxa jako podróżnika i pisarza. Rodzi się wątpliwość, którą napiętnowano również Kapuścińskiego, czy autor faktycznie był w Afryce, czy nie stworzył czegoś wtórnego, pisząc na podstawie przeczytanych reportaży i książek. Świadczyć o tym może miedzy innymi fakt, iż Paul z łatwością dał się oszukać, pozwalając by pracownik hotelu zniknął gdzieś z jego kartą kredytową. Nawet zwykły turysta wie że do takich sytuacji nie można dopuszczać. Również ogromna ilość cytatów i powoływania się na opinie innych autorów, oraz brak zdjęć, elementu niezbędnego w książce podróżniczej, przemawiają za tym.
Ostatni pociąg do Zona Verde wiedzie nas przez trzy afrykańskie kraje, RPA, Nambię i Angolę. Trzy państwa, które jak cały kontynent, są dla większość czytelników obce i tajemnicze. Wielość nazw miejscowości, dat, wydarzeń, przywoływanych nazwisk, i powtarzających się, niemal identycznych opisów nędzy graniczącej z niewyobrażalnym bogactwem przyprawia o zawrót głowy. Nie będąc choć trochę zaznajomionym z historią Afryki nie sposób tego zapamiętać. Te ponad czterysta stron spokojnie można było poświęcić jednemu z krajów, a pewnie i tak nie wyczerpałoby to tematu.
Mimo kilku zalet książki, jak chociażby wprowadzenie w magiczny, choć jak twierdzi autor już nie prawdziwy świat ludu Ju/’honasi, kilka historycznych faktów, o ile ich rozbieżność z prawdą nie umknęła redaktorom książki, przepiękne, działające na wyobraźnię opisy, Ostatni pociąg do Zona Verde rozczarowuje i męczy. Afryka widziana oczami Paula Therouxa jawi się jako miejsce do którego raczej niechętnie byśmy pojechali.
Wydawnictwo Czarne, Seria „Orient Express”, 2016 rok.
A jeśli wybieracie się w podróż, albo planujecie, zajrzyjcie do RoadTripBus. Znajdziecie tam wiele cennych i ciekawych informacji.
Książka Do Plecaka mówi :
Czytając pierwsze zdania Twojej recenzji, miałem nadzieję, że znalazłeś porządną i intrygującą lekturę. Uwielbiam podróżnicze tematy, niestety, już po chwili uświadomiłem sobie, że książka Therouxa, nie zasługuje nawet na wzięcie do ręki. A co do licznych błędów w książce – obecnie czytam pozycję Sumlińskiego, ,,Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Po opublikowaniu książki, tak jak można się było spodziewać, pojawiły się głosy, że informacje podane przez autora mogą być nieprawdziwe. Jednak jest to książka, która wkracza w sferę polityki. Tego typu oskarżenia są na porządku dziennym i padają z różnych strony. Jeśli jednak takie błędy występują w książce z gatunku literatury podróżniczej, należy się zastanawiać czy aby na pewno Theroux powinien tę książkę stworzyć.
Jakub Sobieralski mówi :
Dokładnie, Nie znam pana T,, nie czytałem nic więcej jego autorstwa, ale odnoszę wrażenie że jest małym megalomanem, przeświadczonym o własnej, wielkiej wartości.
Książka Do Plecaka mówi :
Również doszedłem do tego wniosku. Pan ,,T” z pewnością będzie zaskoczony, gdy dowie się, że tą wartość zdecydowanie zawyża.
Zabiegana Mama mówi :
Zazdroszczę czasu na czytanie, ja ostatnio głównie czytam dzieciom 🙂 a moje książki zdecydowanie mniej niż bym chciała.
Jakub Sobieralski mówi :
Czytanie dzieciom się opłaci 🙂
Książka Do Plecaka mówi :
Problem każdego czytelnika 🙂 Czas od zawsze jest naszym wrogiem, a szanse na zwycięstwo z nim, są nadal nikłe.
paulina mówi :
Tytuł wydaje się zachęcający, temat też, ale cieszę się, że przeczytałam Twoją recenzję, nie lubię książek, które silą się na fakty, a same się ich nie trzymają.