Powieści nie braknie krwawych scen batalistycznych, choć jest ich dosyć mało, jak na opowieść o czasach wikingów i średniowiecznych wojów. Poza wojaczką i morską żeglugą, życie bohaterów powieści jest jednak bardzo liniowe. Przede wszystkim, Winlandia łaknie zwrotów akcji, jak kania dżdżu. Te nie liczne zawirowania w akcji powieści, pojawiające się kilkakrotnie na kartach książki, raczej nie zaskakują czytelnika. Oprócz tego bohaterowie są zbyt grzeczni i łagodni.
Kiedy młody Ranald, uznany za zmarłego, powraca w rodzinne strony, i zastaje matkę na wygnaniu, a gospodarstwo dziadka we władaniu samozwańczego rządcy, byłego zbója i wikinga, podczas rozmowy godnej brytyjskich lordów najwyższego urodzenia, samą perswazją nakłania go do opuszczenia majątku. Podobnych scen znajdziemy w powieści jeszcze kilka, a czytając je, ma się ochotę zgrzytać zębami, i rzucać toporami. Ujmuje to autentyczności postaciom, spośród których niektóre istniały w rzeczywistości.
O czym tak naprawdę opowiada Winlandia? Z pewnością nie o tytułowej krainie, nazwanej tak przez jej pierwszego odkrywcę, czyli Ameryce. O kraina tej traktuje ledwie kawalątek powieści, choć potem niejednokrotnie pojawia się ona we wspomnieniach i marzeniach skandynawskich chłopów i możnowładców, jako cudowne miejsce, raj. Nie jest to też opowieść o wikingach, którzy również tylko z początku tej opowieści wysuwają się na pierwszy plan. Również Ranald nie jest głównym bohaterem książki. W pierwszy rozdziałach jako tako aktywny, im bliżej końca powieści, coraz bardziej bierny, przyglądający się wszystkiemu z boku, i na dodatek niesprawiedliwie osądzający innych.
Zdecydowanie głównym tematem i bohaterem Winlandii jest historia niezwykłego zakątka Europy, jakim są Orkady, Szetlandy i okoliczne wyspy. Wątki historyczne są jednak potraktowane również po macoszemu. Niezwykle chaotyczny opis bitwy pod Clontarf, a także skomplikowanych relacji między władcami Orkad, Jarlami, a ich zwierzchnikiem, Norweskim królem Olafem, nużą zanim jeszcze dobrnie się do połowy powieści. Sam historyczny władca, potężny i groźny król Olaf, wydaje się być sympatycznym wujaszkiem, a jego dwór przypomina ten z Alicji w krainie czarów.
Oprócz przemyconej sporej dawki historii, z trudem można doszukać się w Winlandii jakichś innych walorów. Niespójna fabuła, rozpływa się na boki, jak rozbita przez nieprzyjaciela flotylla okrętów, i osiada na mieliźnie, a czytelnik myśli tylko o tym by jak najszybciej dopłynąć do portu, i opuścić statek.
Wydawnictwo Wiatr od Morza, 2017