
Lód jest niebieski,
chrzęszczący, szorstko trzeszczy,
dużo drobnych, pojedynczych
zderzeń robi ten chrzęst.
Ptaki białe – kropki
jak łupież na
skałach, na których zawsze
kąty proste.
Konie kąpią się w mroźnej wodzie.
Szum, ciągły, zawsze on.
Jak się zrobi zbliżenie na końskie rzęsy
i wyostrzy na wilgotną sierść, gdzie każdy
włos czuje ręka przez oko,
to się wydaje, że nie może
być
nic piękniejszego.
Ujęcie z góry robi dystans odpowiedni do wzruszeń,
budzi w człowieku małego boga,
który z tym wkurzającym, dobrotliwym, buddzim
uśmiechem
gapi się
jakby nic nie miało go już zdziwić.
Irytujący bóg –
nic nie wiesz, gnojku.
Niech cię zaleje ten wodno-lodowy grysik
chrzęszczący, zamarzaj.
Anonimowy mówi :
Powinieneś wysłać ten wiersz na jakiś konkurs. Np. dla grafomanów.
Oczytany Facet mówi :
Wow. Jaka przemyślana wypowiedź i konstruktywna krytyka. Leżę powalony na łopatki, jak i zapewne autorka wiersza.